Polemika mł. insp. Mariusza Łabęty z artykułem insp. Marcina Brzezińskiego

W związku z polemiką insp. Marcina Brzezińskiego zamieszczoną na Waszej stronie, a wcześniej na łamach Dylematów Policyjnych nr 9/2012, z profesorami Bogusławem Sygitem z Uniwersytetu Łódzkiego i  Ryszardem Jaworskim z Uniwersytetu Wrocławskiego pragnę o ile wzbudzi to Wasze zainteresowanie zająć również w tej sprawie stanowisko.

Do powyższego skłania mnie fakt, iż jestem związany zarówno ze środowiskiem policyjnym jak również ze środowiskiem pseudonauki jak zgrabnie określa to Pan insp. Marcin Brzeziński.

Choć może z merytorycznego punktu widzenia nie ma to wielkiego znaczenia, to wspomnę fakt, że znam osobiście Pana Marcina Brzezińskiego, ukończyłem Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Zmechanizowanych, Wyższą Szkołę Policji w Szczytnie i Uniwersytet Wrocławski. W 2000 roku również swoim skromnym wkładem pracy przyczyniałem się jak sądzę do tworzenia wrocławskiego Zarządu Centralnego Biura Śledczego KGP, by w latach 2006 - 2012 pełnić z dobrymi efektami służbę na stanowisku Naczelnika Wydziału do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Kryminalnej Zarządu we Wrocławiu CBŚ KGP.

Mój związek ze światem "pseudonauki" przejawia się faktem, iż obecnie jestem czynnym bioenergoterapeutą, członkiem Komisji Egzaminacyjnej Dolnośląskiej Izby Rzemieślniczej w zawodzie bioenergoterapeuta, członkiem Komisji Egzaminacyjnej Ogólnopolskiej Izby Bioenergoterapeutów i Radiestetów w Warszawie, wiceprzewodniczącym Komisji Branżowej Bioenergoterapii Związku Rzemiosła Polskiego, jak również wykładowcą Studium Edukacji Ekologicznej we Wrocławiu, gdzie prowadzę zajęcia z przedmiotu bioenergoterapia. Egzamin czeladniczy w tym zawodzie zdałem w 2003, a mistrzowski w 2008 roku.

Współpracę z insp. Marcinem Brzezińskim wspominam bardzo pozytywnie i bardzo go jako człowieka i policjanta szanuję. Nie mogę jednak zgodzić się ze stanowiskiem prezentowanym przez Pana Brzezińskiego, dotyczącym uznawania bądź nie, skuteczności pracy jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego.

Pierwsza moja podstawowa uwaga polega na tym, że aby zająć rzeczowe stanowisko w jakiejkolwiek sprawie trzeba wejść w dyskusję merytoryczną. Bez znajomości tematu jest to jednak niemożliwe, no może poza zwykłym negowaniem. Nie wystarczy bowiem podpierać się cytatami osób znanych, jednakże tak samo jak piszący polemikę, nie znających się na materii, którą negują. Jest to podstawowa bolączka dyskusji nad tematami mało znanymi powszechnie, a prowadzonej często przez osoby nie znające tematu w ogóle. Jedyny cel to negacja wywodząca się z niewiedzy.

Dziedzina, którą się zajmuję czyli bioenergoterapia również jest negowana przez naukowe szkiełko i oko, Kościół i ogół ludzi niewiedzących.

Bioenergoterapia bowiem, jak i zdolność jasnowidzenia polega na wykorzystaniu określonych, opisanych w literaturze technik, w celu wpływania na strukturę energetyczną człowieka, a przez to na jego zdrowie, lub jak to się dzieje w przypadku jasnowidzenia, w celu uzyskania informacji będących w Powszechnym Polu Informacyjnym, bez względu czy zdarzenie już miało miejsce, czy dopiero nastąpi. Łatwiejszy dostęp jest do informacji, które już były i to niewątpliwie wykorzystuje Pan Jackowski. Oczywiście do tego wszystkiego potrzebna są określone predyspozycje, talent, wiedza i wiele lat osobistego rozwoju. Tu nie ma zmiłuj. Skończenie jakiejkolwiek uczelni nic tu nie da.

Nie będę prowadził tu wykładu z przytoczonych dziedzin gdyż musiałaby powstać książka, a te dostępne są w księgarniach. Chcę zaznaczyć jedno. To co robi Krzysztof Jackowski ma swoje podstawy, wytłumaczenie, technologię i w wielu krajach takich np jak Rosja, Stany Zjednoczone czy Niemcy było poddawane naukowej weryfikacji z bardzo dobrymi efektami. Problemem jest wiedza, a właściwie jej brak. W nawiązaniu do słów Pana Brzezińskiego powiem jedynie, że właśnie współczesna nauka powoli i z mozołem dochodzi do tego co od dawna stosuje z powodzeniem "pseudonauka".

Wspomniane przeze mnie metody pracy z energiami mają również swoje ograniczenia jak każde inne. Niemniej jednak jak pokazuje praktyka stanowią one margines w ich działalności. Poza tym, co warto dodać Krzysztof Jackowski nie jest jedyny w populacji wykorzystujący tego rodzaju umiejętności.

Szanowni profesorowie tak skrytykowani przez Pana Brzezińskiego, zdjęli po prostu klapki i odłożyli na bok szkiełko i oko. Sięgnęli po jedną z metod, która oparta jest o nieograniczoną siłę ludzkiego umysłu. Nie chodzi tu o stulecie jasnowidzów. Im tego nie trzeba. Zarówno oni jak i medycyna starożytna chińska czy ajurwedyjska istnieje już od pięciu tysięcy bez mała lat. Współczesna medycyna akademicka i nauka posługująca się szkiełkiem i okiem - nie całe dwieście. W tym wszystkim chodzi mi o poznanie i współistnienie, a nie ślepą negację.

Po drugie. Cytowanie Pana Sokołowskiego lub powoływanie się na artykuł z GW, nie jest miarodajnym źródłem mogącym ocenić pracę Pana Jackowskiego. Również fundacja ITAKA nie może być źródłem tej wiedzy, gdyż takiej statystyki nie prowadzi. O ile wiem i wiedzą to wszyscy niebojący się i otwarci ludzie, Krzysztof Jackowski może poszczycić się ponad tysiącem udokumentowanych przypadków odnalezienia osób żyjących jak i nieżyjących. Zakłamywanie tego nie jest potrzebne, a z moralnego punktu widzenia nie na miejscu . Pamiętamy treść Decyzji jednego z Komendantów Głównych, regulujących sposób wynagradzania jasnowidza. Czyż nie tak ?

Dodam jeszcze, że zajmowanie głosu powinno być naznaczone dobrą wolą, wiedzą, a nie jedynie chęcią dyskredytowania. Budzi to podejrzenie o nie czyste intencje.

 

Łączę wyrazy szacunku

mł. insp. w st. spoczynku, Mistrz Bioenergoterapii Mariusz Łabęta