II autorskie spotkanie z senator Marią Berny 28 listopada 2013

OkładkaZarząd Stowarzyszenia Komendantów Policji Polskiej uprzejmie zaprasza w dniu 28 listopada 2013 o godz. 15:45 do Domu Klubowego KWP przy pl. Muzealnym we Wrocławiu na kolejne otwarte spotkanie autorskie z panią Marią Berny, wrocławską działaczką kulturalną oraz byłą senator III i V kadencji Senatu RP. Spotkanie poświęcone będzie promocji kolejnego - drugiego już po wydanej w 2011 r. "Wieży radości" - tomu wspomnień "Czwarta prawda, wspomnienia nie tylko polityczne".

Tym razem będą to wspomnienia o ludziach i sprawach, oparte o dzienniki i refleksje z czasów pełnienia mandatów w Senacie i działalności w dolnośląskim sejmiku wojewódzkim. Według zapowiedzi duży fragment nowej książki poświęcony jest również policji, kontaktom z jej przedstawicielami na różnych szczeblach oraz policjantom z Dolnego Śląska, o czym również posłuchamy. Na spotkaniu będzie można nabyć książkę i uzyskać dedykację autorki.
 
Zapraszamy!

 

Andrzej Celiński o książce:

PERŁY W KALENDARZU

To jest trudna książka. Nie dla miłośników i nie dla wrogów. Prawdziwa. Napisana z bardzo osobistej perspektywy. Autorka, na przykład, nie lubi Krzysztofa Kozłowskiego. Kolegę z senatu. Nie pisze jednak dlaczego. Po prostu go nie lubi. Dla mnie Krzysztof Kozłowski, z jego obrazem tygodnia w Tygodniku Powszechnym przez dziesięciolecia wyznaczającym standardy omijania cenzury, to jeden z najwybitniejszych Polaków drugiego półwiecza XX wieku i tych kilku lat XXI wieku.

Ale Maria pisze też: „Na starość czuję się adorowana. Jest oczywistą prawdą, że kobieta nie jest tak stara,  żeby nie doceniać uroku młodego, przystojnego mężczyzny u swego boku. Za tym nie musi się nic kryć. Nie jest to nawet związane z erotycznymi potrzebami….” . Który z nas, mężczyzn, coś takiego napisał? Szczerość jest pięknem tej książki. Ma swoją cenę. Maria Berny ją płaci.

Najpierw trochę przynudza. Kalendarz, z którego nic co istotne nie wynika. Spotkała się z tym, ztamtym. Była tu i tam. Dla badacza ważne źródło. Ale treść dla czytelników pozostaje nie odkryta.

Od 116 strony ciekawieWarto wtedy wrócić do początku. Bo ten kalendarz to wejście w nastrój. Tylko, czy wszyscy czytelnicy będą cierpliwie iść po nagrodę?

Kilka pereł.

Ocena Pawlaka. Przesilenie styczeń/luty 1995 (po aferze z Milczanowskim, odejściu premiera Oleksego)Wszystko (a jest tego sporo) o wybitnym przywódcy polskiej lewicy, niejakim Jarzembowskim, szefie senackiego klubu SLD. Cudowne. Niekoniunkturalne. To przecież jej środowisko.

Berny nic nie pisze o swoim prawdziwym senatorskim dokonaniu. Kto o nim wie, może się domyślaćz „międzywierszów”. Wprost napisanego jednego zdania nie znajdzie. O wrocławskich klinikach. Byłem. Dech zapiera. Przyczyniła się bardzoCiekawe dlaczego nie pisze. Nie jestem psychologiem. Jej jednak bardziej niż to, co sama zrobiła imponują funkcje kolegów. Dystansuje się od polityki. A może to jest właśnie polityka? Tyle, że już mało kto pamięta i wierzy, że jej najważniejszym celem jest służyć ludziom. Berny, to wiemy z innych źródeł niż ta książka, przede wszystkim służyła ludziom. Wszędzie tam gdzie była. Została wybrana we Wrocławiu do senatu, to jako senator służyła Dolnemu Śląskowi.

Pisze dużo o Wieliczce. Żadnej sprawie nie poświęca więcej miejsca. Nie od początku chyba wie, jakważne jest to, o czym pisze. Czytając miałem wrażenie, że zaczęło się od przypadku, chociaż nic nie jest w naszym życiu do końca przypadkiem. Szczerze relacjonuje jak bardzo Wieliczka staje się ważna w jej pracy. Jest sprawcza. Jak nikt inny chyba. Metoda pisania tak po prostu, bez ozdobników, bez cenzury, kronikarsko – sprawdza się.

Maria lubi swój senatorski mandat. Czasem pisze rzeczy, z którymi nie sposób się zgodzić. Z mojejperspektywy patrząc. Jest tu ta piekielna granica przedzielającą tych, którzy akceptowali PRL, jak Maria Berny i tych, którzy byli „od urodzenia” w opozycji. Nie można jednak mieć wątpliwości, że Maria zapisuje dokładnie to, co widziała, co słyszała i co myślała, kiedy opisywane rzeczy się działy. Nie ma też jakiejkolwiek wątpliwości, że nie stawiała się kiedykolwiek przed sprawami, o które zabiegała. A zabiegać o dobre sprawy, jak widać, potrafiła.

Ta książka to ważne świadectwo. Dla historyków będzie bezcenne bo wyjątkowe jak idzie o szczerość.

 

prof. Bronisław Łagowski o książce:

Piszcie wspomnienia! Maria Berny uczestniczyła w polityce krajowej w czasie, gdy kształtował się nowy ustrój. W Senacie reprezentowała lewicę. Opisuje tamte wydarzenia od strony, że się tak wyrażę, ludzkiej, towarzyskiej. Polityka dzieje się na wielu płaszczyznach. Na jednej ma się do czynienia z koniecznościami i tam czynnik ludzki jest w dużym stopniu zatarty, na innej wydaje się, że jest tylko grą osób. Maria Berny opisuje ten drugi wymiar. Żywa narracja czyni książkę tak atrakcyjną dla czytelnika. Głębszy sens wszelkich dobrze napisanych wspomnień polega na tym, że pokazują jak płynie heraklitejska rzeka, do której nie można wstąpić dwa razy.

 


M. BernyMaria Berny, urodzona 7 sierpnia 1932 roku w Trościance na Wołyniu. Studia pedagogiczne odbyła na Uniwersytecie Wrocławskim. Dwanaście lat przepracowała w szkołach podstawowych (Trzebinia, Chrzanów i Wrocław), piętnaście miesięcy w KD PZPR Wrocław-Stare Miasto, siedem lat w KMPiK we Wrocławiu, półtora roku w Zespole Uzdrowisk Kłodzkich w Polanicy-Zdroju, siedem lat w BWA Wrocław. Przez dwie kadencje (1993–1997
i 2001–2005) była senatorem RP.